Wspomnienia i relacje – Władysław Czorniak
Kronika Związku Nauczycielstwa Polskiego – Oddział Powiatowy Myślibórz.
opracowanie: WŁADYSŁAW CZORNIAK, 1964r. s.1 – 11
„W czasie działań bojowych wojsk radzieckich na Pomorzu Zachodnim, w dniu 28 stycznia 1945r. zostaje wyzwolony Myślibórz z rąk niemieckiego faszyzmu. W ślad za wojskiem zaczęli tu napływać polscy osadnicy, wśród których przeważali początkowo Polacy powracający z przymusowych robót w Niemczech, dokąd zabrani byli przez niemieckiego okupanta. Ludzie ci zatrzymywali się przeważnie chwilowo w Myśliborzu, ażeby odpocząć przed dalszym poszukiwaniem krewnych lub znajomych, albo też po prostu w chęci tzw. „szabru”. Sytuacja zmieniała się jednak bardzo szybko: na teren miasta Myśliborza zaczęli przybywać osadnicy wraz z rodzinami z centralnych województw Polski, a później repatrianci ze Związku Radzieckiego oraz z zachodu (Niemiec, Francji, Belgii itp.). Dla przybywających coraz liczniej dzieci trzeba było organizować nauczanie i z tego faktu zdawały sobie dokładnie sprawę tak władze państwowe jak i całe społeczeństwo polskie.
Zadanie organizacji szkolnictwa na terenie powiatu Myślibórz miał pełnomocnik rządu przysłany z Warszawy (o nieustalonym nazwisku). Bardzo czynną postawę w tym względzie zajęły ekipy osiedleńcze z Piły i z Poznania. Ekipa osiedleńcza z Piły przysłała do Myśliborza nauczyciela Kraszewskiego Wacława (który opuścił później teren naszego powiatu), a ekipa osiedleńcza z Poznania skierowała – również nauczyciela – Malca Edwarda. Ostatecznie – z niewyjaśnionych dokładnie przyczyn – pełnomocnik rządu do spraw oświaty odszedł, a w Myśliborzu pozostał ob. Malec Edward, w charakterze inspektora szkolnego.
Jeszcze przed przybyciem ob. Malca – w Myśliborzu rozpoczęła pracę nauczycielską ob. Konewka Maria w maju 1945 r. Zorganizowała ona w Myśliborzu „szkołę” przy ul.Bieruta nr 10. gdzie też pracowała z przybyłym w międzyczasie ob. Paulusem Janem do 1 sierpnia 1945 r. /. . ./
/…/ Mówić naprawdę o pracy jednostek dla dobra społeczności nauczycielskiej na terenie miasta Myśliborza można dopiero po przybyciu tu bardzo doświadczonego kierownika szkoły, kolegi Grzelaka Władysława, 'odznaczającego się wielką umiejętnością współżycia z ludźmi i dużymi zdolnościami organizacyjnymi. Z myślą zabezpieczenia spraw bytowych dla przybywających do Myśliborza nauczycieli kol. Grzelak W. odnalazł na przedmieściu miasta Myśliborza, w stodole byłego niemieckiego pastora w Wierzbnicy wiele kop żyta. Wszedł w kontakt z radzieckimi władzami wojskowymi i przy ich przyjaznej pomocy wymłócił żyto, które później rozdzielano pomiędzy przybywających nauczycieli. Oto najlepiej o tym fakcie niech zaświadczy (tłumaczony na język polski) dokument znajdujący się w aktach Zarządu Oddziału Powiatowego w Myśliborzu:
„Akt 25 września 1945 roku.
My niżej podpisani, starszy lejtnant Owczinnikow K.T.. przedstawiciel Wydziału Oświaty w mieście Myśliborzu, kierownik szkoły w Myśliborzu ob. Grzelak Władysław i maszynista Kiś N.I.. sporządzili akt na wymłócenie żyta.
1. Wymłócono żyto dla Wydziału Oświaty w Myśliborzu w ilości 2.5 tony.
2. Wszystko zboże oddano kierownikowi szkoły ob. Grzelakowi W.
3. Materiałów pędnych rozchodowano 12 litrów.
Dowódca n-tej kompanii starszy lejtnant K. Owczinnikow przedstawiciel Wydz. Oświaty Grzelak, maszynista Kiś.”
Nauczycieli przybywało coraz więcej. W samym mieście Myśliborzu zorganizowano już z początkiem września 1945r. szkołę powszechna z najwyższa klasa V i gimnazjum ogólnokształcące. Ogółem we wrześniu rozpoczęło naukę w powiecie myśliborskim 6 szkół z 450 uczniami. W październiku w 13 szkołach pracowało już 18 nauczycieli.
W dniu 25 października 1945r. przyjechał do Myśliborza delegat z Okręgu ZNP kol. Plewiński Tadeusz, w związku z czym odbyło się zebranie organizacyjne – pierwszego na terenie powiatu myśliborskiego Ogniska ZNP na prawach Oddziału Powiatowego. Z pośród obecnych 8 kol. i kol. w skład zarządu Ogniska na prawach Zarządu Oddziału Powiatowego weszli:
Zarząd nr 1.
1. Kol. Grzelak Władysław – prezes
2. Kol. Bokota Stanisław – zastępca prezesa
3. Kol. Osiecki Antoni – przew. wydz. organizacyjnego
4. Kol. Suska Stefania – przew. wydz. finansowego
5. Kol. Kula Stefan – przew. wydz. pedagogicznego
6. Kol. Malcowa Janina – referent bytu
7. Kol. Grzelakowa Eleonora – referent bytu.
To pierwsze Ognisko ZNP miało przed sobą poważne i bardzo trudne zadania do spełnienia. Przede wszystkim:
1) musiało skupić swoje wysiłki nad sprawami bytowymi nauczycieli.
2) powiększyć i rozbudować naszą organizacje związkową.
3) dbać o spraw dokształcania zawodowego i ideologicznego nauczycieli.
4) związać pracę nauczycieli ze środowiskiem oraz z organizacjami społecznymi i politycznymi powiatu.
Wszystkie wymienione sprawy Ognisko wykonywało przy wielkim samozaparciu i niestrudzonej pracy całego Zarządu. Oto jeden z bardziej charakterystycznych obrazów takiej pracy: Z inicjatywy Zarządu Ogniska wszyscy jego członkowie postanowili przyjść z pomocą przybywającym na teren powiatu myśliborskiego repatriantom, a zwłaszcza nauczycielom i ich rodzinom. Ze składek kolegów i otrzymanej zapomogi z Państwowego Urzędu Repatriacyjnego przygotowano trochę odzieży i żywności, które następnie przybywającym kol. i kol. przekazywano. Dwu lub trzech kolegów wychodziło na stację kolejowa do przybywających tam transportów z repatriantami i wyszukiwano wśród nich nauczycieli. W taki np. sposób zaopiekowano się kol. Tymczyńską Józefą, która była bosa i w spódnicy z worka. Kol. Miszczenko (która później pracowała w Dolsku) znaleziono mieszkanie. Koledze Glińskiemu Romanowi – późniejszemu naucz. matematyki w Państwowym Gimnazjum – ułatwiono otrzymanie pracy i mieszkania, co skłoniło go do pozostania w Myśliborzu. Dla wielu kol. i kol. repatriantów udzieliło pomocy nasze Ognisko. Może gdzieś żyją i pracują w innych miejscowościach w Polsce, bo tam pojechali szukać swych krewnych lub znajomych.
Jak w każdej (działalności ludzkiej, tak i w naszej pomocy kol. repatriantom, zdarzały się sytuacje trudne, a nawet nieprzyjemne. Oto np. pewnego razu kol. Malcowa i kol. Czorniak ze stacji kolejowej udali się do budynku Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, gdzie miała się znajdować rodzina nauczycielska. Okazało się jednak, że pod miano polskiego nauczyciela „podszył” się Ukrainiec – banderowiec, którego kol. Malcowa rozpoznała. Dano natychmiast znać o tym władzom bezpieczeństwa, ale ów „nauczyciel” zdążył w międzyczasie całkowicie się „ulotnić”. Dalsze poszukiwania nie dały żadnego rezultatu.
Dzieci do szkół myśliborskich przybywało i miejsca w szkołach było pod dostatkiem, brakowało tylko do klas umeblowania. Zebrany na „roboczo” Zarząd Ogniska wysunął propozycję zwrócenia się z ta sprawa do dzieci szkolnych, do starostwa powiatowego i do wojskowej komendantury radzieckiej. Skutek był natychmiastowy. Już po dwu dniach dzieci szkolne zaczęły znosić do szkoły różnorodne stoliki, krzesła i ławki. Była to wprawdzie pstrokacizna starych i sfatygowanych „mebli”, ale już można było usadzić na nich dzieci i umożliwić im odrabianie lekcji. Bardzo często nauczyciel musiał sam osobiście zwracać się do poszczególnych obywateli, a niejednokrotnie również sam te meble zanieść. Były to krzesła, stoliki i ławki ogrodowe z altanek, mieszkań itp. Prezes Ogniska kol. Grzelak Władysław w porozumieniu z miejscowym starosta powiatowym, w sprawie umeblowania szkół udali się do radzieckiego komendanta wojennego, który dla celów nauki i oświaty okazał wiele zrozumienia. Przekazał na te cele stoliki i ławeczki 2 osobowe oraz etażerki i szafy z magazynu znajdującego się na stacji w Myśliborzu. Na pożegnanie jeszcze powiedział: „Bierzcie meble do wszystkich izb lekcyjnych, bo przecie dzieci będzie wam stale przybywać, a tak prędko mebli skąd inąd nie dostaniecie.” Otrzymaliśmy pismo od komendanta wojennego upoważniające kol. Grzelaka W. do pobrania z magazynu stacyjnego odpowiedniej ilości umeblowania (tak dla szkoły powszechnej jak i dla gimnazjum).
Pojechała do magazynu konna platforma ob. Ćwiklińskiego (jedyna wówczas w Myśliborzu), ale cóż, posterunek (żołnierz radziecki) zawrócił ją, mimo okazania mu pisma komendanta wojennego. Powstała konsternacja, bo komendant wojenny gdzieś wyjechał i nie wiadomo, kiedy wróci. Jednak trzeba było coś radzić. Wysłano na stację kolejowa kol. Czorniaka Władysława, zdemobilizowanego oficera polskiego, jeszcze w mundurze wojskowym celem „rozpoznania” sprawy. Okazało się, że wszystko da się załatwić pomyślnie (przy 1 litrze spirytusu i 1 kg kiełbasy). Rozpoczęła się zwózka mebli do szkoły. Kol. Grzelak W., kol. Czorniak W., kol. Bokota Stanisław, kol. Robaszkiewicz Zygmunt (ówczesny referent Oświaty Dorosłych w Inspektoracie Szkolnym) wraz z chłopcami z Gimnazjum i z klasy V i IV szkoły powszechnej zabrali się do pracy. Wszystkich chłopców podzielono na 4 grupy. Pierwsza grupa magazynowa znosiła meble w magazynie do wyjścia. Przy grupie tej był kol. Czorniak W. Druga grupa ładowaczy stawiała meble z ziemi na platformę i tam je układała oraz odwoziła do szkół. Przy grupie tej byli kol. Bokota Stanisław i kol. Robaszkiewicz Zygmunt. Dwie grupy szkolne (jedna w szkole powszechnej, a druga w gimnazjum) wyładowywały meble z platformy i roznosiły po izbach lekcyjnych. Przy grupach tych byli: kol. Grzelak W. i kol. Kula Stefan (dyrektor gimnazjum). W czasie przewożenia tych mebli kol. Robaszkiewicz Zygmunt, będąc już bardzo przemęczony, spadł z platformy w kałużę błota, ale na szczęście żadnych obrażeń ciała nie doznał, jedynie umorusał się okropnie w błocie i zachlapał swoje – jedyne w tym czasie – sfatygowane ubranie. Na pewno miała później w domu wiele pracy kol. Robaszkiewiczowa. bo… następnego dnia kol. Robaszkiewicz zjawił się w tym samym czyściutkim ubraniu!
Pobory służbowe od września do grudnia wypłacano w postaci 5 do 10 litrów spirytusu, za który jedynie można było coś zdobyć do jedzenia. Również jedynym „budżetem” szkół na transport, opał, obsługę itp. był przydział 100 litrów spirytusu. Ogromny nawał pracy zawodowej i narastanie zadań organizacyjnych stworzyły bardzo trudna sytuację dla Ogniska /’…/’
Wielką trudnością w pracy szkół (jeśli chodzi o dzieci i nauczycieli) był brak papieru do pisania. W dniu 1.IX.1945 r. wicestarosta m. Myśliborza Sankowski Witold przydzielił szkole powszechnej pewną ilość materiałów piśmiennych dla dzieci. Oprócz tego wyszukiwano wszędzie stare papiery z poniemieckich biur, urzędów i instytucji i na ich odwrocie sporządzano pierwsze protokóły, wykazy i sprawozdania. Pragnąc w jakiś sposób zaradzić wielkiemu niedoborowi papieru Ognisko wydelegowało w tej sprawie kolegę Czorniaka W. do Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Myśliborzu z prośbą o pomoc. Skutek był natychmiastowy: kol. Czorniak otrzymał z PUBP dla szkół i dla Ogniska taką belę nowiutkiego papieru, że ledwie zdołał ją udźwignąć i przynieść do budynku szkoły powszechnej. Po odpowiednim pocięciu tego papieru na arkusze okazało się, że jest go pod dostatkiem i dla szkół w samym Myśliborzu i dla szkół w powiecie. W samym Myśliborzu papieru tego starczyło dla Kier. szkół i Zarządu Ogniska ZNP na całe 3 lata.
W celu lepszego dopilnowania spraw bytowych nauczycieli i całokształtu spraw nauki, oświaty i kultury. Ognisko wytypowało kol. Osieckiego Antoniego jako stałego delegata do miejscowej Rady Miejskiej. Do komisji dyscyplinarnej przy Kuratorium Okręgu Szkolnego Szczecińskiego z tymczasową siedzibą w Koszalinie, wyznaczono kol. Kule Stefana i Kulową Janinę.”
Kronika Związku Nauczycielstwa Polskiego oddział Powiatowy Myślibórz.
Opracowanie: Władysław Czorniak 1964 r. s. 1-11.
tekst pochodzi z opracowania Marka Karolczaka „ Myśliborski Rok ‘45”
Najnowsze komentarze